15 rzeczy, o których warto wiedzieć przed wylotem do Tajlandii ?

- Advertisement -

Przekazywanie pieniędzy prawą dłonią, jedzenie łyżką oraz ustępowanie miejsca mnichom – to tylko kilka zasad, o których warto wiedzieć przed wylotem do Bangkoku. Oprócz szanowania lokalnych zwyczajów, warto również zastanowić się nad etycznym aspektem niektórych praktyk turystycznych. Poniższy tekst to zbiór informacji, które mogą okazać się pomocne w trakcie planowania pierwszej podróży do Tajlandii. 

1. Jakie dokumenty są niezbędne do podróży?

Planując podróż do Tajlandii należy posiadać paszport, ważny co najmniej 6 miesięcy od dnia przekroczenia granicy. Posiadacze polskich paszportów mają możliwość 30-dniowego pobytu w celach turystycznych, bez konieczności ubiegania się o wizę. W sytuacji gdy granica Tajlandii jest przekraczana drogą lądową z państw sąsiednich (Laos, Malezja, Kambodża i Birma) pobyt wynosi 15 dni. Każda osoba planująca przekroczenie granicy Tajlandii ma obowiązek posiadania również biletów lotniczych, potwierdzających opuszczenie kraju w ciągu 30 dni oraz środki finansowe na pobyt (10.000 THB / osoba).

2. Jaka walutę warto zabrać do Tajlandii?

Oficjalną walutą w Tajlandii jest Baht tajski (THB). Obecnie jego kurs wynosi około 0,11 złotego polskiego (grudzień 2018). Nominały tajskich banknotów to 20, 50, 100, 500 i 1000 THB, a monet 1,2 oraz 10 THB.

W małych miejscowościach próba zakupu gotówki w kantorze może skończyć się fiaskiem, z uwagi na stosunkowo małą popularność tych banknotów w Polsce. W dużych miastach nie powinno być większego problemu z zakupem tajskiej waluty. Opcja wymiany polskich złotych na bahty nie jest uważana za szczególnie opłacalną. W zależności od bieżącego kursu, korzystniejsze może okazać się kupno dolarów lub euro. Bardzo dobrym rozwiązaniem może okazać się także korzystanie z karty Revolut, która bez zarzutu działa na tym obszarze. Za wypłatę z bankomatów pobierana jest zwykle prowizja, będąca odpowiednikiem około 22 zł, bez względu na wypłacaną kwotę. 

W związku z tym, że na banknotach widoczny jest wizerunek króla, Tajowie traktują banknoty ze szczególnym szacunkiem. Płacąc, należy podawać je bezpośrednio do dłoni sprzedawcy, najlepiej prawą ręką. 

3. Jak zachować się w tajskiej świątyni?

Odwiedzając wnętrze buddyjskiej świątyni należy zakryć ramiona oraz kolana (dotyczy to również mężczyzn), zdjąć buty oraz nakrycie głowy, zachować ciszę oraz wyłączyć dźwięk w telefonie.  Najbardziej popularne świątynie oferują zwykle możliwość wypożyczenia chust do zakrycia ramion oraz nóg, jak również sporo miejsca na pozostawienie swojego obuwia w specjalnych skrytkach przed budynkiem.

W świątyni nie należy dotykać posągów Buddy oraz przeszkadzać osobom pogrążonym w medytacji. Znajdując się przed posągiem Buddy należy uważać na to, by stopy nie były kierowane w jego stronę. Warto pamiętać również o tym, by traktować wizerunek Buddy z należytym szacunkiem – źle postrzegane jest nabywanie gadżetów z nim związanych, jako pamiątki z pobytu w Tajlandii. 

4. Jak zachowywać się wobec mnicha?

Widok mnichów na ulicach Tajlandii jest dość powszechny. Można rozpoznać ich po ogolonej głowie, kolorowych szatach (zwykle w odcieniu pomarańczu) oraz sandałach. Wbrew powszechnemu przekonaniu, bycie mnichem może przybrać wymiar tymczasowy i trwać kilkanaście dni. Zgodnie z lokalną kulturą przyjmuje się, że każdy mężczyzna choć raz powinien przywdziać pomarańczowe szaty. Mnisi posiadają w Tajlandii wyższy status społeczny, przez co traktowani są przez społeczeństwo z należytym szacunkiem. Mnich buddyjski nie może dotykać kobiety, ani ona jego.

W środkach komunikacji miejskiej mnisi często mają swoje dedykowane miejsca, a jeżeli ich brakuje – Tajowie chętnie ustępują im miejsca. Co ciekawe, w komunikacji miejskiej zwykle narysowana jest hierarchia osób, którym należy ustąpić miejsca. Zgodnie z kolejnością są to: mnisi, osoby starsze, niepełnosprawni, kobiety w ciąży oraz dzieci. 

5. Jak zachować się przy stole?

Tajowie nie używają noży do posiłków. Nóż postrzegany jest jako broń i nie ma dla niego miejsca na stole. Do potraw zwykle podawane są pałeczki lub widelec oraz łyżka. Widelec służy jednak wyłącznie nakładaniu jedzenia na łyżkę – nie należy wkładać go bezpośrednio do ust, to duży nietakt! Tajowie trzymają łyżkę w prawej ręce, a widelec w lewej. W Tajlandii można dostrzec również osoby, które swój posiłek spożywają palcami prawej ręki. 

6. Jak i dlaczego warto panować nad emocjami?

Krzyk oraz okazywanie negatywnych emocji uchodzi w Tajlandii za wyraz bezsilności, a przede wszystkim za zachowanie niegrzeczne i nietaktowne. Tajowie nawet z najgorszych sytuacji starają się wyjść z uśmiechem i spokojem. Oczywiście, są tylko ludźmi i sami również potrafią stracić nad sobą kontrolę. Jeżeli tak się dzieje, jest to zwykle powód do wstydu. W kontaktach z mieszkańcami Tajlandii warto uzbroić się w cierpliwość i możliwie jak najspokojniej wyrażać swoje opinie i potrzeby.

7. „Uważaj” na uśmiechniętych ludzi ;) 

Mieszkańcy Tajlandii nie są szczególnie śmiali w kontaktach z turystami. Łatwo można odnieść wrażenie, że są mocno zdystansowani i obojętni wobec przybyszów z zewnątrz. Zdarzają się jednak osoby, które wbrew tym regułom, jako pierwsze wychodzą z inicjatywą rozmowy, uśmiechając się szeroko. Jakkolwiek stereotypowo to zabrzmi, na takich ludzi warto odrobinę uważać. Najczęściej są to osoby, które zwyczajnie będą próbowały nas na coś namówić lub coś nam sprzedać. Oczywiście, sporo w tym generalizacji, a jednak.. bądźcie czujni. :) 

Mieszkańcy Tajlandii z natury starają się być mili i nigdy nie odmawiać turystom. Niestety, nierzadko prowadzi to do nieporozumień, bardziej lub mniej celowych. Jak na przykład historia, która przydarzyła nam się w styczniu:

Centrum Bangkoku. Postanowiliśmy złapać taksówkę i pojechać do, oddalonego o 5 km, ZOO. Kilku taksówkarzy automatycznie odmawia, mając minę sugerującą, że najwyraźniej chcemy namówić ich na coś dziwnego. A wreszcie:
Taksówkarz nr 1: – Ok, zawiozę Was do ZOO za cenę X, ale zrobimy po drodze jeden przystanek. W tym momencie pokazuje ulotkę krawca, który szyje garnitury na miarę..
Taksówkarz nr 2: – ZOO? Jest zamknięte! Przysięgam, że jest zamknięte. Tam była zbyt mała przestrzeń i przenieśli je daleko na obrzeża. Lepiej pojechać na safari – pokazuje ulotkę..
Taksówkarz nr 3: – Ok, możemy pojechać za cenę X. Wsiadamy i po kilku minutach orientujemy się, że jedzie zupełnie w innym kierunku. Zobaczywszy naszą irytację i zapytany, czy na pewno jedziemy do ZOO odpowiada z uśmiechem szaleńca: – Nie.

Wysiadamy. Jedziemy do ZOO komunikacją miejską. Oczywiście jest otwarte i ma się dobrze.

8. Dlaczego nie warto jeździć na słoniach? 

Znane i nieodosobnione są przypadki, kiedy kilkunastominutowa przejażdżka turystów na słoniu zakończyła się atakiem serca i śmiercią zwierzęcia. Pamiętajcie, że słonie nie są stworzone do transportu ludzi, nie dostarcza im to też żadnej rozrywki ani przyjemności. Aby wykonywać swoją pracę, są od najmłodszych lat tresowane. Słowo „tresura” nie oddaje w pełni skali tego, czego często doświadczają zwierzęta. Realizacja podróżniczych marzeń o przejażdżce na słoniu to nic innego jak przyczynianie się do cierpienia i skracania życia zwierzęcia. Wasze wakacje w Tajlandii mogą być udane, bez tego doświadczenia. Możecie np. odwiedzić jedną z fundacji, ratujących słonie z niewoli, jak np. Elephant Nature Park. 

9. Dlaczego nie warto robić sobie zdjęć z tygrysami? 

Jeżeli kusi Was zdjęcie z tygrysem, a nawet możliwość kąpania, czesania i wyprowadzania smyczy drapieżnika, przemyślcie to dostatecznie dużo razy, by zrezygnować z tego pomysłu. Odsyłam Was do lektury licznych i wyczerpujących artykułów w sieci, dotyczących tzw. świątyń tygrysów.

10. Dlaczego w Bangkoku wisi tyle kabli? 

Jakkolwiek zabawnie i prozaicznie brzmi ten nagłówek, zapewne każdy, kto odwiedził Bangkok, zastanowił się nad tym choć raz. Kilometry grubych przewodów i kabli zwisają w Tajlandii nad ulicami i chodnikami. I nawet jeżeli czytając tekst, przyjmiecie to do wiadomości, widok gąszczu kabli na żywo i tak zrobi wrażenie. Grube pęki kabli nie tylko niemalże dotykają głów przechodniów, ale też zasłaniają widok z okien. Całość pozwala odnieść wrażenie gigantycznej prowizorki, która – jakimś cudem funkcjonuje i ma się dobrze.

Czy sytuacja ma szansę się zmienić? Mieszkający na stałe w Bangkoku kolega opowiadał nam historię o tym, jak to mieszkańcy pewnej dzielnicy Bangkoku celebrowali fakt „uwolnienia” jej od kabli, na rzecz zakopania kilku kilometrów przewodów pod ziemią. Być może pewnego dnia, w odległej przyszłości widok ten na stałe zniknie z tajlandzkich ulic. Póki co, zwyczajnie brakuje na to pieniędzy. 

11. Co to jest Ping Pong Show?

Bez względu na to, czy ta wiedza okaże się przydatna, czy też zupełnie bezużyteczna, warto wiedzieć, nim (celowo lub przypadkowo) weźmie się w nim udział. Atrakcja uznawana przez wielu turystów za obowiązkowy element wizyty w Tajlandii (czy będę bardzo złośliwa, jeśli napiszę, że ekscytuje głównie emerytów?;)), to nic innego jak erotyczne pokazy z udziałem kobiet, które wśród swoich popisowych numerów mają m.in. wystrzeliwanie siłą mięśni piłeczki pingpongowe. Wiadomo, skąd. Jeśli temat Was zainteresował, nim doświadczycie tej przygody, koniecznie sprawdźcie, dokąd się wybieracie. Może się bowiem okazać, że weźmiecie w mało apetycznym spektaklu, który pozostawi po sobie tylko niesmak i pustki w portfelu. Warto również podkreślić, że pokazy te są zakazane przez lokalne prawo. 

12. Tajski masaż jest dla twardzieli 

Klasyczny tajski masaż stanowi połączenie akupresury oraz jogi pasywnej, powodując rozładowanie napięcia mięśni oraz stawów. Jeśli zabrzmiało przyjemnie, jesteście w błędzie. W rzeczywistości tajski masaż to wyzwanie, w trakcie którego co najmniej kilkukrotnie nasuwa się obawa, czy za chwilę sympatyczna Tajka za chwilę czegoś nam nie złamie. No dobrze, może nie zawsze tak jest, ale w moim przypadku nie było to najprzyjemniejsze doświadczenie. Zresztą, sama Pani masażystka doszła do wniosku, że tajski masaż nie jest dla mnie, z uwagi na delikatną budowę ciała. I nic, że kobieta była o jakieś 30 cm niższa ode mnie. :) 

Oczywiście, zwolenników tajskiego masażu nie brakuje. Ba, niektórzy wybierają się do Tajlandii przede wszystkim ze względu na możliwość regularnego uczęszczania na masaże, za naprawdę niewielką cenę. Warto jednak dobrze zastanowić się, przed podjęciem decyzji dotyczącej wybranego rodzaju masażu. Oprócz tajskiego, mamy do wyboru także m.in. dużo przyjemniejsze masaże olejkami. 

13. Jak smakuje durian i dlaczego okropnie pachnie?

Tabliczka z zakazem wnoszenia durianów to obowiązkowy element wyposażenia każdej szanującej się recepcji hotelowej w Tajlandii. Dlaczego? Owoc ten wyjątkowo brzydko pachnie, a jego woń wydaje się być nieśmiertelna. Używając słowa „brzydko” właściwie mam na myśli coś dużo gorszego, czego napisać nie wypada. Duriany rozpoznać można po dużym rozmiarze (ok. 2 kg), zielonym kolorze skorupy oraz kolcach. W środku znajduje się dość gęsty miąższ, w smaku porównywalny (podobno – nie próbowałam) do połączenia bananów i lodów truskawkowych. Niech Was to jednak zbytnio nie zachęci, bo próby zjedzenia duriana możecie pożałować bardzo szybko. Ale cóż, jak to szło – do odważnych świat należy? ;-) 

14. Dlaczego targ znajduje się na torach, po których za moment przejedzie pociąg?

Targ na torach oraz Floating Market to jedne z najpopularniejszych atrakcji Tajlandii. Stacja kolejowa Mae Klong zlokalizowana jest około 80 km na południowy zachód od Bangkoku. Na kilka minut przed przyjazdem pociągu można odczuć małe napięcie. Sprzedawcy energicznie chowają wystające fragmenty swoich straganów, przeganiając jednocześnie turystów, którzy niechętnie opuszczają torowisko. Odwiedzający proszeni są o schowanie się w knajpkach i sklepach, z których bezpiecznie będą mogli oglądać przyjazd pociągu. Oczywiście, nie ma tu mowy o niebezpieczeństwie i ryzyku trafienia pod koła maszyny. Pociąg zbliża się do targowiska z minimalną prędkością, a maszynista nadaje sygnały dźwiękowe na wiele minut przed przyjazdem.

Choć pociąg przejeżdżający przez targowisko na torach to współcześnie już tylko sprytnie wyreżyserowana atrakcja turystyczna, wciąż robi wrażenie!

15. Przejażdżka tuk-tukiem – tego nie warto sobie odmówić! :) 

Tuk-tuki to jedne z najbardziej charakterystycznych elementów Bangkoku. Te kolorowe trójkołowe pojazdy silnikowe potrafią dojechać tam, gdzie nie dowiezie nas żadna taksówka. Wbrew pozorom tuk-tuki potrafią osiągnąć naprawdę dużą prędkość, choć na szczęście w przypadku zakorkowanych ulic Bangkoku rzadko mają taką możliwość. Nie zmienia to jednak faktu, że ich kierowcy to niespełnieni rajdowcy, którzy niekiedy przysparzają swoich pasażerów niemalże o zawał serca. Autoriksze nie posiadają pasów bezpieczeństwa oraz bocznych drzwi, zatem jadący nimi pasażerowie muszą mocno trzymać się… czegokolwiek. :) Oczywiście, jakkolwiek to brzmi, te orientalne trójkołowce mają w sobie dużo uroku, a przejażdżka nimi to obowiązkowa atrakcja turystyczna!