Ten tekst opowiada o mnie i o Çanakkale, niewielkim tureckim mieście, w którym miałam niegdyś okazję spędzić dłuższą chwilę i w którym rodziła się moja miłość do Turcji. Bo choć zauroczyłam się w niej wiele lat wcześniej, w trakcie pierwszej typowej turystycznej objazdówki, dopiero zamieszkując w niej, zrozumiałam, jak bliski mojemu sercu jest to kraj. Czasem zdarza mi się żartować, że w poprzednim życiu musiałam być Turczynką. No bo jak inaczej wytłumaczyć to charakterystyczne uczucie spokoju ducha i radości z głębokiego odczuwania „tu i teraz” za każdym razem, gdy przekraczam turecką granicę? Wiem, że wielu moich czytelników doskonale rozumie tę chorobę, zwaną turkoholizmem. No cóż, jakoś trzeba z nią żyć!
Çanakkale w moim obiektywie, lata 2013 – 2014:














Początki bloga
To właśnie epizod życia w Çanakkale skłonił mnie w 2013 roku do założenia pierwszego bloga. Początkowo mój blog nosił, jakże kreatywną nazwę „Merhaba Çanakkale!” i znajdował się na platformie Blog.pl – ciekawe, czy ktoś z moich czytelników jeszcze to pamięta? :) Czasem wspominam, jak każdy najmniejszy zachwyt, zaskoczenie i zauroczenie turecką kulturą opisywałam tutaj skrupulatnie na blogu z wypiekami na twarzy. W późniejszym etapie wiele z tych tekstów przeniosłam już tylko i wyłącznie do prywatnego archiwum. Bywały też dni, gdy miałam ochotę napisać, jak ciężko, jak daleko od domu i jak dziwnie mi się tam mieszka. Çanakkale szybko jednak ocierało mi łzy z twarzy i niczym niemowlak, który jeszcze przed chwilą strasznie cierpiał, po kilku minutach radośnie rozglądałam się na boki, ciesząc się na widok każdej drobnostki.
Dobrze pamiętam także moment, w którym z toną walizek wyjeżdżałam na dobre z miasta. Bagaży byłoby zresztą więcej, gdyby nie fakt, że cześć ubrań oddałam mieszkankom romskiej mahalli. Autokar jechał pokrętnymi drogami, zmierzając w stronę gór, a cieśnina Dardanele i charakterystyczny napis „Dur Yolcu” znikały z mojego pola widzenia. Zauroczona bez końca w tym mieście, zastanawiałam się, czy jeszcze kiedyś tu wrócę. Mijały lata, a ja nie wracałam. Odwiedziłam w tym czasie wiele innych pięknych miejsc, także tych w Turcji, wciąż mocno idealizując wspomnienia o Çanakkale.
Çanakkale w moim obiektywie, lata 2013 – 2014:











Wydanie przewodnika
Po powrocie do Polski, w 2015 wydałam przewodnik po „Çanakkale i północno-zachodniej Turcji”, który ukazał się nakładem jednego z poznańskich wydawnictw. W związku z brakiem większego zainteresowania tą częścią Turcji wśród polskich turystów, którzy najchętniej wypoczywają na Riwierze Tureckiej oraz w Turcji Egejskiej, pozycja nie spotkała się z wielkim zainteresowaniem czytelników. To jednak – zupełnie szczerze – nie miało dla mnie większego znaczenia – byłam dumna, że udało mi się podsumować w tej niewielkiej książce pewien etap życia, w dodatku w praktycznej formie. Nie sposób opisać, jak miło było otrzymać kilka maili od osób, które zakupiły książkę, a następnie wraz z nią wybrały się do północno-zachodniej Turcji! Okres wydania przewodnika zbiegł się w czasie z rozpoczęciem przeze mnie na poważnie pracy w branży muzycznej, którą zajmuję się do dziś. Od tamtego momentu, siłą rzeczy, moje podróże do Turcji zaczęły wyznaczać sztywne ramy urlopu. Wbrew pozorom jednak, dość skutecznie udaje mi się łączyć te dwa światy, jakimi są moja codzienna praca oraz prowadzanie bloga i podróżowanie.

Opuszczając miejsce, zostawiamy w nim część siebie. Odjeżdżamy, a jednak pozostajemy, nawet jeśli fizycznie nas już w nim nie ma. I są takie rzeczy w nas samych, które możemy ponownie odnaleźć, tylko i wyłącznie wracając tam.
Pascal Mercier („Nocny pociąg do Lizbony”)
Powrót do Çanakkale po latach
W 2017 roku nadszedł czas, by powrócić na „stare śmieci”, a przy okazji pokazać miasto, w którym zdarzyło mi się w życiu spędzić dłuższą chwilę, pokazać Marcinowi. Był gorący majowy dzień, a prom z naszym autokarem na pokładzie dobijał do brzegu. Po kilku fantastycznych dniach spędzonych w Stambule, znaleźliśmy się na środku Iskele (przyp. główny plac w mieście) i zmierzaliśmy w stronę kultowego hotelu Anzac. Gdy recepcjonista był już bliski pokazać mi mapę i zaprezentować najważniejsze punkty w mieście, zdążyłam wspomnieć, że dobrze przygotowałam się do tej wyprawy. Jakże inaczej, wszak w torbie czekał mój autorski przewodnik po nim. Wraz z Marcinem, który dzielnie towarzyszył mi w tej nieco retrospekcyjnej wyprawie, spędziliśmy w Çanakkale kilka fantastycznych dni. Była okazja, by spotkać się z przyjaciółmi, by odwiedzić najważniejsze miejsca, popłynąć na Bozcaadę i spróbować lokalnych pyszności.
Od czasu napisania pierwotnej wersji tego postu w 2017 roku, minęły kolejne dwa lata, a ja jestem coraz bliższa myśli, że prędzej czy później chciałabym znów wrócić na chwilę do Çanakkale. Staram się jednak pamiętać o tym, jak wiele jest w Turcji pięknych miejsc, których – mimo kilkunastu lat intensywnego podróżowania po kraju – jeszcze nie było mi dane zobaczyć. Jedno z nich „odkryliśmy” z Marcinem w sierpniu tego roku – Eski Foça, o której więcej pisałam TUTAJ, mocno nas w sobie zauroczyła. Nie mówiąc o tegorocznej majowej podróży do południowo-wschodniej Anatolii, którą właściwie śmiało mogę uznać za jedną z podróży mojego życia. Co zatem będzie z odwiedzinami Çanakkale? Czas pokaże. Z całą pewnością dalszy ciąg tej historii pewnego dnia pojawi się na blogu! :)

