Poza Jamajką nie ma chyba innego kraju na świecie, w którym największym bohaterem narodowym jest muzyk. Owy artysta to oczywiście „król reggae” Bob Marley – facet, który stał się w swojej ojczyźnie legendą za życia, postać niezwykle wpływowa, muzyk, którego płyty rozeszły się w ponad 75 milionach egzemplarzy.
Bob Marley i Jamajka
Podobizny Marleya na wyspie są wszędzie i zewsząd dobiega do nas jego muzyka: czy to grana z płyt w sklepach i knajpach, czy prezentowana przez DJ-ów lub wykonywana na żywo przez lokalne kapele. Dlatego będąc na Jamajce nie mogłem odmówić sobie wycieczki do Nine Mile – mauzoleum Boba Marleya, miejsca w którym się urodził i w którym jest pochowany (nazwę Nine Mile wzięto od nazwy miejscowości, na miejscu spotyka się też pisownię 9 Miles).
Dlaczego Marley jest legendą na Jamajce?
Dlaczego Marley jest dla swoich ziomków tak ważny? Po pierwsze – z powodów społeczno-politycznych. Lata 70. to dla Jamajki bardzo trudny okres – podział na dwa obozy: konserwatywny i socjalliberalny doprowadził do niepokojów społecznych, które wstrząsały całą wyspą. Marley, jako rastafarianin chciał być ponad tym, nie chciał opowiadać się po jednej ze stron i nawoływał do zjednoczenia. Został jednak wplątany w polityczną grę między liderami walczących ze sobą partii i w przeddzień jednego z wielkich koncertów („Smile Jamaica” w roku 1976) nieznani po dziś dzień gangsterzy napadli na jego dom i postrzelili artystę, jego żonę oraz jego managera.
Po tym wydarzeniu przyjaciele Marleya, obawiając się o jego życie, namówili go na wyjazd do Londynu. Stamtąd Bob wrócił na Jamajkę po dwóch latach, aby wziąć udział w „One Love Peace Concert” – wielkim koncercie na stadionie narodowym w Kingston (stolica Jamajki). Podczas utworu „Jammin’” zaprosił na scenę dwóch opozycyjnych liderów: Michaela Manleya i Edwarda Seagę, którzy uścisnęli sobie dłonie, a wydarzenie przeszło do historii kraju, jako moment zjednoczenia opozycyjnych sił. Niestety, tylko moment, bowiem kraj i tak targany był nieustannymi wstrząsami, niemniej była to bardzo ważna dla Jamajki chwila.
Drugim powodem popularności Marleya jest jego rola w rozpropagowaniu Jamajki na całym świecie. Bob nigdy nie ukrywał kraju swego pochodzenia, a że był muzykiem bardzo popularnym, zyskała na tym i jego ojczyzna. Na hasło „Bob Marley” wielu (nie tylko fanów reggae) reaguje od razu – „Jamajka”. I vice versa.
Podróż z Montego Bay do Nine Mile
Do Nine Mile wybrałem się w kilkunastoosobowej grupie, z którą pływałem po Karaibach. Zapakowaliśmy się do małego busika w porcie w Montego Bay i ruszyliśmy w drogę. Już podróż była atrakcją samą w sobie! Autostrada ustąpiła miejsca normalnej drodze, która im dalej, tym stawała się bardziej dziurawa i wąska. Na tej nawierzchni nasz kierowca śmigał, niczym zajączek Duracella, niemal ocierając się o pojazdy nadjeżdżające z drugiej strony (w tym i ciężarówki), aż trzeba mu było zwrócić uwagę, że w sumie to fajnie by było, gdybyśmy trochę zwolnili i uszli z życiem.
Krajobraz za oknami był dość przygnębiający. Większość mieszkańców kraju niestety żyje w biedzie, powyżej 20% egzystuje poniżej minimum socjalnego, a ci którzy mają pracę, często nie są w stanie z niej wyżyć, więc muszą imać się innych, dodatkowych zajęć. Z drugiej strony na horyzoncie majaczyły bogate apartamenty i pola golfowe, zarezerwowane dla nielicznych. W kraju cały czas często dochodzi do przestępstw, problemem jest nie tylko bezrobocie ale i narkotyki, które – uwaga – wcale nie są na Jamajce dozwolone (to info dla tych, którzy zaraz po przyjeździe będą chcieli zapalić trawkę – to nielegalne!).
Po przyjeździe na miejsce okazało się, że od owej zasady są wyjątki – na terenie mauzoleum można bowiem palić marihuanę, co wykorzystują handlarze, oferujący przed wejściem na posesję gotowe jointy. Nie skorzystałem, wolałem napić się Red Stripe – lokalnego piwa, w smaku typowego lagera. Mauzoleum ogrodzone jest solidną bramą, za którą mieści się parking i platforma widokowa, z której można zrobić fajne fotki okolicy.
Nine Mile – szczegóły zwiedzania
Całość zwiedza się z przewodnikiem. Nasz – Robert – miał głos jak po kuracji papierem ściernym i uśmiech od ucha do ucha. Pierwszym przystankiem okazał się być bar, potem trafiliśmy do domku, w którym mieszkała rodzina Boba. W niewielkiej, umeblowanej izbie znajdują się zdjęcia i pamiątki, obok mamy małą kuchnię z wystawionymi sosami i ketchupem, produkowanymi obecnie przez spadkobierców Marleya. Następnie przechodzi się do kolejnego, większego pomieszczenia, poświęconego w całości karierze artysty. Znaleźć tu można złote płyty, plakaty, wycinki z gazet czy gitarę. Obok domku znajduje się niewielki placyk i scena, na której gra kapela, złożona z lokalnych muzyków oraz mała restauracja. Nasz przewodnik z marszu dołączył do ekipy i zaczął śpiewać piosenki Marleya, a część naszej grupy ruszyła w tany.

Po muzycznym przerywniku poszliśmy jeszcze wyżej – w stronę właściwego mauzoleum, które mieści się obok niewielkiego, leciwego domku, w którym mały Bob mieszkał od 6 miesiąca życia. W dwóch pomieszczeniach znajdują się kolejne pamiątki, z łóżkiem Marleya na czele. Samo mauzoleum postawiono już po śmierci artysty, a składają się na nie dwa solidne budynki. W pierwszym znajduje się grób matki Boba – Cedelii Booker. W drugim – duży, solidny grobowiec, w którym pochowani są: Bob Marley i jeden z jego przyrodnich braci (Anthony Booker). . Ciekawostką jest to, że razem z ciałem Boba do trumny trafiły najważniejsze dla niego przedmioty: Biblia, gitara, piłka nożna i marihuana. Artysta i jego matka są pochowani 6 stóp nad ziemią, a nie jak wskazuje tradycja – 6 stóp pod ziemią. Jak wyjaśnił nam Robert – to wyraz szacunku ze strony Jamajczyków.
O szacunek proszeni są również odwiedzający mauzoleum – jego wyrazem jest zdjęcie butów przed wejściem oraz niespożywanie alkoholu (za to wolno palić trawę) i nierobienie zdjęć. W środku znajduje się polski akcent – kopia obrazu Czarnej Madonny, która stoi przy grobowcu Boba – jak mi wyjaśnił Robert, to dar od polskich fanów artysty.
Ostatnią atrakcją na terenie Nine Mile jest… kamień na którym siadał Bob w chwilach zadumy (można usiąść, bardzo ładny widok na góry). A całość uzupełniają sklepy z bogatym wyborem pamiątek.

Nine Mile – czy warto odwiedzić mauzoleum Boba Marleya?
Czy warto jechać do Nine Mile? Na to pytanie każdy z Was musi sobie sam odpowiedzieć. Dla fana to okazja do odwiedzenia ważnego miejsca, związanego z jego idolem. Dla osoby postronnej możliwość poznania twórczości i filozofii życiowej jednego z najważniejszych twórców reggae.
Jak dotrzeć do Mauzoleum?
Wycieczkę bez problemu kupicie w jednym z portów, do których zawijają statki, pływające po Karaibach. Moja rada – jeśli chcecie jechać krócej i szybciej, lepiej wybrać się z Ocho Rios, trasa z Montego Bay jest dłuższa. Na własną rękę, choćby ze względu na fatalną jakość dróg i lewostronny ruch raczej bym się nie wybrał.
Coś dla mnie… Zawsze chciałem pojechać na Jamajkę… lubię tamtejszy klimat i oczywiście muzykę legendy… Nie wyobrażam sobie lepszej możliwości odprężenia niż urlop na Jamajce. Szczerze, to zazdroszczę obecności w takim miejscu, ale po to są marzenia, żeby je realizować.