Diyarbakır – z wizytą w „krainie miedzi” [Turcja południowo-wschodnia]

Date:

Odkąd skutecznie udało mi się oswoić swój lęk przed lataniem, spoglądanie przez okno to jedno z moich ulubionych zajęć podczas lotu. W trakcie rejsu ze Stambułu do Diyarbakır, miasta leżącego na nad rzeką Tygrys, we wschodniej części Turcji, niewielka ilość chmur pozwoliła cieszyć się widokiem zmieniającego dynamicznie krajobrazu. I tak wody Bosforu zmieniły się w miejskie aglomeracje widziane z lotu ptaka, które następnie ustąpiły miejsca widokowi wierzchołków gór, obficie pokrytych śniegiem. Gdy Boeing Turkish Airlines zaczął zniżać się do lądowania w liczącym ponad 900 tys. mieszkańców mieście, krajobraz stał się obficie zielony. Po wyjściu z samolotu, w nasze nozdrza uderzył zapach świeżo skoszonej trawy.

Kilkanaście minut później wsiedliśmy do busa wiozącego nas do hotelu, rozpoczynając intensywną podróż po południowo-wschodniej Anatolii, jednym z najbardziej orientalnych i niezwykłych regionów Turcji. O gościnności i otwartości ludzi z Diyarbakır mieliśmy okazję przekonać się już podczas pierwszej kolacji. Szef kuchni w hotelu pragnął zaserwować nam kilka typowych potraw regionu, wśród których dominują oczywiście dania mięsne. Z pewną nieśmiałością w głosie zasugerowaliśmy, że jesteśmy wegetarianami i niestety nie możemy ich skosztować. Kilka minut później na naszym stole wylądowały przekąski oraz dania bezmięsne, których ilość mogłaby zadowolić co najmniej kilka osób. Ta niecodzienna uczta była jednak dopiero zapowiedzią tego, co czekało nas następnego poranka.

Z wizytą w zabytkowym karawanseraju

Kolejny dzień rozpoczęliśmy tureckim śniadaniem w zabytkowym XVI-wiecznym karawanseraju Hasan Paşa Hanı. Dawne domy zajezdne dla karawan od czasów starożytnych były popularne w krajach arabskich, Persji oraz Azji Środkowej. Zajazdy były budowane wzdłuż głównych szlaków handlowych, w odległości odpowiadającej drodze, jaką karawany były w stanie pokonać od wschodu do zachodu słońca. Chan z Diyarbakır to jeden z bardziej imponujących przykładów tego typu budowli. Nawy zajmowane niegdyś przez wielbłądy, płytkie nisze dla XVI-wiecznych podróżnych oraz dawne magazyny służące przechowywaniu towarów współcześnie wypełnione są restauracyjnymi stolikami, przy których skosztować można dań miejscowej kuchni, w tym śniadań właśnie. Znajduje się tu również kilka straganów z pamiątkami z regionu, gdzie nabyć można m.in. ozdobne chusty, figurki oraz magnesy.

Zgodnie z turecką tradycją, śniadanie to niezwykle ważny posiłek, który powinien uporać się z poczuciem głodu na co najmniej połowę dnia. W Hasan Paşa Hanı na naszym stole pojawiło się więc kilkadziesiąt talerzyków, wypełnionych lokalnymi produktami. Dominowały rozmaite odmiany serów – białych oraz żółtych (w Turcji niemalże każdy region słynie z wytwórstwa swoich własnych serów!), jajka, pomidory, ogórki, papryka, czarne oraz zielone oliwki, dżemy, a wreszcie mój ukochany cienki chleb lawasz, wypiekany w specjalnym piecu. Po posiłku nie obyło się bez obowiązkowej kawy po turecku, parzonej w tradycyjnym cezve oraz czaju. Całość dopełniła przesympatyczna obsługa, której zaangażowanie było najlepszym dowodem na to, że dla mieszkańców tej części kraju gościnność ma szczególnie ważne znaczenie. Mało tego, że jedliśmy jedno z pyszniejszych tureckich śniadań, to jeszcze odbywało się to w tak niezwykłym miejscu! Trochę żałowałam, że nie możemy zostać w chanie na dłużej, jednak czekał nas intensywny dzień zwiedzania najważniejszych miejsc w centrum Diyarbakır.

Muzeum w Diyarbakır – oko w oko z historią

Po obfitym śniadaniu skierowaliśmy nasze kroki w kierunku Kompleksu Muzalnego İçkale, mieszczącego się wewnątrz murów miejskich. Przekroczyliśmy je, przechodząc pod zabytkowym XIII-wiecznym łukiem z wytłoczeniem, prezentującym „walkę lwa i byka”. Na terenie kompleksu podziwiać można pozostałości najstarszej osady w Diyarbakır – Amidy Höyük. W jej wykopaliskach, oprócz ruin z epoki brązu, natrafiono również na ślady z okresu rzymskiego i osmańskiego, jak również ruiny pałacu Artuqid. Istny raj dla wszystkich miłośników historii i archeologii, a co więcej, niemalże nieskażony stopą turystów z zagranicy, którzy na zachodzie kraju zdążyli już wydeptać swoje ścieżki. Teren obszaru muzealnego mieści w sobie także m.in. dawne budynki więzienia i prokuratury, bibliotekę Ataturka oraz kościół św. Jerzego, pełniący obecnie funkcję muzeum.

Okolica wydaje się stanowić również miejsce popularne wśród tureckich rodzin, które podczas naszego zwiedzania tłumnie spacerowały po İçkale wraz ze swoimi pociechami. Co więcej, nieco większe dzieci z ciekawością przyglądały się nam z daleka, od czasu do czasu wypróbowując na nas swoją znajomość podstaw angielskiego. Okrzyki hello i how are you uzupełniały ich roześmiane buzie na widok odwzajemnienia ich zainteresowania.

Ostatnimi miłymi akcentem wizyty na terenie kompleksu były spacer wzdłuż murów obronnych oraz wizyta na tarasie widokowym, z którego po raz pierwszy zobaczyliśmy w oddali rzekę Tygrys – jedną z dwóch największych w Mezopotamii. Rzeka płynie stąd dalej do Syrii oraz Iraku.

Historia muzeum w Diyarbakır

Pierwsze muzeum w mieście zostało powołane na początku w 1934 roku w Medresie Zinciriye – budynku miejscowej teologicznej szkoły muzułmańskiej, należącym do Wielkiego Meczetu. 50 lat później instytucję przeniesiono do nowoczesnego wówczas budynku Elazığ, a następnie na teren İçkale, gdzie mieści się do dziś. Zwiedzając wnętrze muzeum mieliśmy okazję zobaczyć wiele ciekawych artefaktów z początku neolitu, epoki brązu, jak również m.in. pozostałości hellenistycznych, rzymskich, jak również seldżuckich i osmańskich. Łączna liczba zbiorów muzealnych wynosi ponad 32 tys. eksponatów, zatem niestety nie było dostatecznie dużo czasu, by skupić się na każdej ekspozycji. Wizyta w muzeum dała mi jednak ciekawy ogląd na to, jak przez wieki kształtowało się życie mieszkańców regionu oraz, jak zmieniały się ich wierzenia. Była to też doskonała lekcja muzealna przed odwiedzinami stanowiska archeologicznego Göbekli Tepe, które mieliśmy zaplanowane kilka dni później.

Dengbej – z wizytą w domu „słowików Diyarbakır”

Dotarliśmy na kamienne patio jednego z budynków w centrum starego miasta. Naszym oczom ukazała się grupa starszych mężczyzn siedzących na krzesłach, bacznie obserwowana przez kilkunastu widzów. Wiele wskazywało na to, że za moment rozpocznie się tu koncert, lecz brakowało instrumentów. Wszystko stało się jasne, gdy dostojni panowie rozpoczęli swój występ. Mieliśmy o to wielką przyjemność wysłuchać ulicznych recytatorów dengbej, których tradycja sięga czasów przedislamskich. Jeden z piewców, z dłonią założoną za uchem, rozpoczął recytację swojej historii, by za moment przekazać głos swoim kompanom. Wydobywający się z ust mężczyzn dźwięk był czymś pomiędzy śpiewem, a szybką recytacją wiersza, niekiedy przypominając zagorzałą modlitwę. Nie o wierze jednak były to pieśni, lecz o miłości oraz historii mieszkańców miasta.

Uważa się, że sztukę dengbej zapoczątkowały miejscowe kobiety, które poprzez ten swoisty środek wyrazu radziły sobie z cierpieniem nad chorobami, śmiercią oraz nieszczęściami w rodzinie. Niegdyś recytatorzy cieszyli się na tych terenach ogromną popularnością, skupiając wokół siebie całe wioski. Pojawienie się radia i telewizji, a później internetu przyczyniły się do spadku zainteresowania słuchaniem ulicznych piewców. Tradycja dengbej zaczęła się ponownie odradzać na początku lat 90. Gmina Diyarbakır powołała wówczas „Dom Dengbej” (tur. Dengbej Evi), w którym mężczyźni mogą dawać publiczne występy, ciesząc uszy odwiedzających.

Życie codzienne mieszkańców Diyarbakır

Przechadzając się po centrum Diyarbakır naturalnie skupialiśmy na sobie spojrzenia miejscowych. Widok europejskich turystów to tutaj wciąż rzadkość, a na ulicach dominują lokalsi. Nie oznacza to jednak, by widok blondynki bez okrycia głowy stanowił tu jakikolwiek problem! Jedyne, o czym warto pamiętać, to stosowny ubiór. W przeciwieństwie do zachodniej części Turcji, długie spodnie oraz zasłonięte ramiona to tutaj norma – zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn.

Nasz pobyt w mieście przypadł na środek tygodnia, lecz uliczny klimat pozwolił odczuć, że życie w Diyarbakır płynie dość spokojnie. Uliczni sprzedawcy, simitçi, pracownicy restauracji i straganów – jak Turcja długa i szeroka, z uśmiechem na twarzy pozdrawiają przechodniów i wdają się ze sobą w wielogodzinne dysputy. Nie inaczej jest na wschodzie! Tym co na pierwszy rzut oka wyraźnie odróżnia ten region od turystycznych kurortów jest brak miejsc, w których spożywać można alkohol. Oczywiście, nic trudnego dla tego, kto postawi sobie za cel ostatecznie znaleźć sklep z winem i piwem. A jednak nie sposób nie odnieść wrażenia, że nikomu wyroby alkoholowe nie są tu na co dzień potrzebne. Można za to znaleźć mnóstwo znakomitych restauracji, serwujących dania lokalnej kuchni, jak również skosztować miejscowych słodyczy.

Orientalne bazary i pasaż rzemieślniczy

W drugiej części dnia zdecydowaliśmy się na długi spacer wzdłuż ulic miejscowego bazaru. Mieści się przy nich wiele warsztatów rzemieślniczych, w których wytwarzane są m.in. wyroby miedziane, garncarskie, ze skóry, filcowe, a także biżuteria, tkaniny, hafty oraz wykładziny dywanowe. Zajrzeliśmy do sklepu Tanrıkulu Bakırcılık, mieszczącym się w pasażu Bakırcılar (z tur. kotlarze). Przesympatyczny właściciel przedsiębiorstwa zaprezentował nam swój asortyment wyrobów z miedzi oraz mosiądzu, ale także pozwolił zwiedzić wnętrze kilkupiętrowego warsztatu i przyjrzeć się z bliska metodom obróbki naczyń. Byłam pod wielkim wrażeniem pieczołowitości i skrupulatności, z jakimi pracownicy warsztatu oddawali się pracy nad nadawaniem odpowiedniego kształtu oraz ozdabianiem naczyń. Oczywiście, nie obyło się także bez tureckiej herbaty w charakterystycznej szklance w kształcie tulipana, którą zaserwował nam przemiły gospodarz. Na końcu zamarzyło mi się zabrać do Polski jedną z przepięknych miedzianych misek. I kiedy nie zdążyłam jeszcze dobrze zapytać o cenę, właściciel z uśmiechem na twarzy powiedział, że chciałby podarować nam ją w prezencie. Nie było mowy o tym, by zmienił zdanie! To właśnie Turcja południowo-wschodnia – gościnna, otwarta i wyciągająca swoje ręce do przyjezdnych z zewnątrz.

Szukasz hotelu w Diyarbakır?

Podczas pobytu w Diyarbakır zatrzymaliśmy się w hotelu Radisson Blu Hotel, który bardzo polecamy! Poniższa mapa prezentuje wszystkie aktualne oferty noclegów w mieście, dostępne w portalu Booking.com. Rezerwując hotel poprzez kliknięcie w mapę, wspierasz rozwój mojego bloga (otrzymam niewielką prowizję). Nie wpłynie to jednocześnie w żaden sposób na cenę Twojej rezerwacji. :)

Booking.com
Styk Kultur - blog o Turcji | Diyarbakır - z wizytą w "krainie miedzi" [Turcja południowo-wschodnia]

Dziękujemy Biuru Radcy ds. Kultury i Informacji Ambasady Turcji, które współorganizowało nasz pobyt w południowo-wschodniej Anatolii.

Agnieszka Maury
Agnieszka Maury
Cześć, jestem Aga, a Styk Kultur to jeden z najstarszych blogów podróżniczych o Turcji (i reszcie świata). Stronę rozwijam nieprzerwanie od 2013 roku, kiedy to na dłuższy czas zamieszkałam w tureckim mieście Çanakkale. Współtwórcą Styku Kultur i autorem większości zdjęć jest Marcin Bąkiewicz. Więcej informacji o nas znajdziesz TUTAJ. Poza lekturą bloga, gorąco polecam Ci zakup mojej książki o Turcji, wydanej nakładem wydawnictwa PASCAL. Jeśli znalazłaś/eś tu to, czego szukasz, wesprzyj dalszy rozwój Styku Kultur, stawiając mi wirutalną kawę. :) 

Najnowsze

Muzeum Rahmiego M. Koça – wyjątkowe muzeum przemysłu i techniki w Stambule

Muzeum Rahmiego M. Koça (tur. Rahmi M. Koç Müzesi)...

Paşabahçe – najstarszy aktywny prom nad Bosforem i morska ikona Stambułu

Paşabahçe Vapuru to legendarny stambulski prom typu bahçe, który...

Co to jest boza? Z odwiedzinami w legendarnej pijalni bozy w Stambule – Vefa Bozacısı

Zastanawialiście się kiedyś, czym tak właściwie jest tajemniczy napój...