Atrakcje Berlina – Trabi Museum, czyli Muzeum Trabanta

Wspieraj Autora na Patronite

„Uciekaj byku, jestem z plastiku” brzmiało zabawne powiedzenie, które pamiętam ze schyłkowego PRLu. Dotyczyło Trabantów, czyli wschodnioniemieckich maluchów. Tego typu małe auta produkowane były w większości krajów byłego bloku wschodniego, u nas odpowiednikiem „Trabiego” był Fiat 126p. Różnicą było pochodzenie – Fiat był samochodem licencyjnym, Trabant natomiast został zbudowany przez wschodnioniemieckich inżynierów. Produkowany w miejscowości Zwickau stał się popularnym autem w Europie Wschodniej.

Tym, co wyróżniało Trabanty spośród innych pojazdów była słynna karoseria z duroplastu – stąd właśnie wzięło się powiedzenie, które przytoczyłem na początku tekstu. Auta napędzały dwusuwowe silniki, które wydawały z siebie charakterystyczny odgłos oraz zapach, bowiem do baku lało się mieszankę benzyny z olejem 2T (np. pamiętnym Mixolem). Silniki dwusuwowe miały również między innymi polskie Syreny oraz Wartburgi, czyli enerdowskie limuzyny, dziś tego typu silników nie spotyka się już w samochodach popularnych marek.

🌟 Sprawdź także:  Muzeum The Ramones w Berlinie

Po upadku muru berlińskiego Trabi, jak na niego mawiają nasi zachodni sąsiedzi, awansował do kategorii auta kultowego. Żaden inny pojazd z dawnego bloku wschodniego nie ma takiej pozycji, Wartburgi przeszły do historii, stając się ciekawostką dla kolekcjonerów, natomiast Trabanty natomiast cały czas eksploatowane są zarówno przez zbieraczy aut oraz zwykłych użytkowników, ale i jako atrakcja turystyczna – spacerując po Berlinie co jakiś czas można spotkać sznur Trabich, pomykających ulicami, z rozbawionymi turystami za kierownicą. W sklepach z pamiątkami można kupić niezliczone ilości gadżetów z podobiznami autka, oraz małe repliki – resorówki. W wypracowaniu kultowości Trabanta z pewnością pomógł jego zabawny kształt, „dziwność” dla kogoś, kto wychował się w kapitalistycznym świecie a z czasem i nostalgia, choć pierwsza i to zaraz po upadku muru berlińskiego na warsztat Trabiego wzięła popkultura. Po zjednoczeniu Niemiec auto-symbol NRD można było kupić za bezcen, nie dziwi więc mnogość Trabantów, używanych w przeróżnych instalacjach, przemalowywanych i przerabianych. Trabanty były również jednym z symboli, użytych przez grupę U2 na okładce znakomitego albumu „Achtung Baby” (nagrywanego zresztą częściowo w słynnych zachodnioberlińskich Hansa Studios), oraz podczas światowej trasy koncertowej Zoo TV.

🌟 Sprawdź także:  9 listopada 2019 - 30. rocznica upadku muru berlińskiego

Trabant, co zrozumiałe, doczekał się kilku muzeów, z których jedno mieści się niedaleko Checkpoint Charlie, pod adresem Zimmerstrasse 14-15. W małym, sympatycznym wnętrzu, do którego wstęp kosztuje jedynie 5 Euro, można zapoznać się z historią modelu: od lat 30. i auta marki DKW, przez modele P70, P50 i P60 (produkowane w latach 50. i w pierwszej połowie 60.) aż po najlepiej kojarzony i najpopularniejszy model, czyli P601, który do produkcji wszedł w roku 1964 i był produkowany aż do roku 1990 (pod koniec pojawiła się jeszcze wersja 1,1 z silnikiem od Volkswagena Polo), w sumie w ilości niemal 3 milionów egzemplarzy! Oczywiście najmocniej eksponowane są przeróżne wersje ostatniego modelu – od auta policyjnego, przez sportowe, terenowe, kombi z namiotem na dachu po „Ferrabi” czyli przeróbkę na modłę Ferrari. Jest też trochę dodatkowych pamiątek no i co najważniejsze – do części z aut można wejść i poczuć się jak nasi ojcowie czy dziadkowie! Samo muzeum jest niewielkie, trochę szkoda że nie pokuszono się o większą ekspozycję, ale to i tak miły element spaceru po centrum Berlina. Całość uzupełnia spory i dobrze zaopatrzony sklep z pamiątkami

🌟 Sprawdź także:  Co to jest Currywurst? Poznaj przysmak, który podbił serca Niemców!

Leave a Comment

Comments

No comments yet. Why don’t you start the discussion?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *